Tuż naprzeciw hobarckiego portu wznosi się urokliwa uliczka, która tak naprawdę jest placem – a zwie się placem Salamanki. Miejsce to podobno nie od zawsze nosiło swe imię. Przez wiele lat zwano je po prostu Zieloną Stodołą. I to nie bez kozery. W okalających je budynkach z piaskowca przechowywano onegdaj zboża, wełnę, tran, owoce i […]
Wyprawy
Jak się biją Kubańczycy, czyli krótka historia amatorskiego boksu
Na wyspie o byciu w reprezentacji marzy każdy z 20 tys. trenujących pięściarstwo mężczyzn poniżej 20. roku życia. Udaje się to nielicznym. Status społeczny medalowego boksera jest znacznie wyższy niż standardowego Kubańczyka – ma prawo do używanego samochodu, otrzymuje od państwa mieszkanie i dożywotnią pensję. Główną motywacją pięściarzy nie są jednak pieniądze. Wszyscy przeszli trudną szkołę, która wpoiła im nowe […]
La Cumbrecita, czyli kanaryjska loża VIP
Mówi się, że gdyby Caldeira de la Taburiente (największy krater La Palmy) była audytorium, la Cumbrecita stanowiłaby miejsce VIP. Tak rozległy rozpościera się z niej widok na powulkaniczny basen o ponad sześciometrowej średnicy. Znajduje się u kresu wąskiej cieśniny, która ucina się nagle, zawisając nad przepaścią, ukazując jednocześnie wyścielony wąwozami i ubarwiony licznymi sosnami krater. […]
Ukuli Bula, czyli matura Hamerów
Kasztany dawno już przekwitły a polscy maturzyści z dyplomami w dłoniach spokojni, że zdali egzamin dojrzałości, mogą kontynuować edukację. Okazuje się, że w niemal każdej kulturze istnieje rytuał inicjacyjny, pieczętujący wkroczenie w dorosłość. U nas jest to egzamin z wiedzy, którą nabyło się w szkole, u etiopskiego plemienia Konso trzeba podnieść nad głowę sporych gabarytów […]
Papua. Kanibale, koteki i… klapki Kubota
No, to w drogę! Na polonijnym portalu www.dobrapolskaszkola.com już ponad miesiąc temu pojawiła się pierwsza część naszych podróżniczych przygód. Opowiedziałam wszystko z detalami Karinie Bonowicz a ona pięknie ubrała to w słowa. Zaczęłyśmy od tego, co też nam się z Tomkiem przytrafiło w Papui. Sama dorzuciłam dokumentacjo-ilustracje w postaci zdjęć. Będą kolejne historie, obiecuję. Jeśli jeszcze […]
W krainie małpiego jaja, czyli co się kryje w pagodach Mrauk U
Birmańskie świątynie przywołują najczęściej na myśl Bagan, złotą pagodę w Yangonie czy Mahamuni w Mandalay. Założę się, że mało kto pomyśli o Mrauk U, dawnej stolicy królestwa Rakhine (albo Arakan). Mimo tego, że jest ono kompleksem archeologicznym mogącym się szczycić ponad setką imponujących świątyń, przy dobrych wiatrach odwiedza je zaledwie 5000 turystów rocznie. Dlaczego? Zrozumieliśmy to, kiedy […]
Wielki powrót, czyli jak Birma wita Buddę
Bagan to miasto niezwykłe – wyścielone tysiącem pagód, pełne uśmiechniętych ludzi i słynne z zapierających dech w piersiach wschodów i zachodów słońca… Chyba nie mogłam sobie wymarzyć lepszego miejsca, by świętować wielki powrót Buddy. Thadingyut to dla buddystów w Mjanmie czas szczególny. Dosłownie określa on nazwę siódmego miesiąca birmańskiego kalendarza, dla nich jednak to przede wszystkim […]
Nudle o piątej, czyli Chinatown w Yangonie
Duże miasta omijam zazwyczaj wielkim łukiem. Przytłaczają mnie wielopiętrowe wieżowce, ogromna liczba samochodów czy skuterów na kilkupasmowych skrzyżowaniach, dusi smog przybierający czasem takiej gęstości, że mogłabym przysiąc, że widzę skład powietrza, denerwują rozbiegane we wszystkie kierunki dzikie tłumy a fakt, że krzyk klaksonów skutecznie zagłusza najmniejszą nawet próbę refleksji, do ostatka odstręcza mnie od wizyt w podobnych zakątkach. Do […]
Mentawai, czyli szamani, duchy i tatuaże
Dobiega północ. Aman Souromut, wiekowy acz niewielki mężczyzna nabija trzynastą już tego wieczoru lufkę tytoniem, kaszlając przy tym sowicie. Wyjmuje z przymocowanego u pasa woreczka kępkę suchych liści i z namaszczeniem liże brzeg bibułki, by na ślinę zamknąć tytoniowa tutkę. Soromut ma twarz mędrca i śmiejące się oczy. Wąskie biodra przepasa mu szara spódniczka, która […]
W Wenecji warto się zgubić…
Nie wiem, skąd wynikają moje dotychczasowe uprzedzenia do Wenecji, ale naprawdę lata całe nie mogłam się przełamać, żeby się tu wybrać. Teraz siedzę z rozdziawioną buzią, popijam najlepsze w świecie espresso i po prostu się zachwycam. Zauroczyła mnie sredniowieczna architektura, wąskie uliczki, odbijający się echem po kanałach donośny śpiew gondolarzy, tartinki z prosciutto, spritz z aperolem i […]