Tuż naprzeciw hobarckiego portu wznosi się urokliwa uliczka, która tak naprawdę jest placem – a zwie się placem Salamanki. Miejsce to podobno nie od zawsze nosiło swe imię. Przez wiele lat zwano je po prostu Zieloną Stodołą. I to nie bez kozery. W okalających je budynkach z piaskowca przechowywano onegdaj zboża, wełnę, tran, owoce i […]
blog
MONA, dziwne muzeum na Antypodach
MONA (Museum of Old and New Art) to supernowoczesne, do tego największe w całej Australii prywatne muzeum. Założył je w domowym Hobarcie, David Walsh, miliarder, który fundusze na jego utworzenie pozyskał z rozlicznych gier hazardowych i zakładów na wyścigach konnych. Na początku warto przyjrzeć się odrobinę bliżej samej postaci tego nietuzinkowego mecenasa. Wychował się w […]
Złego czort nie ruszy, czyli o tym jak nie spotkałam diabła tasmańskiego
Tasmania to niewielka wyspa u południowo wschodnich wybrzeży kontynentu australijskiego. Dzięki temu, że była przez miliony lat odseparowana od reszty świata, może poszczycić się niespotykaną nigdzie indziej florą i fauną. Aż 75% roślinności obecnej na wyspie nie można spotkać nigdzie poza Australią. Do tego jest najbardziej wysuniętym na południe skrawkiem lądu. Niżej jest już tylko […]
Uciekinierzy z dachu świata, czyli krótka historia Tybetańczyków w Nepalu
Cała procesja przemierza podniebne himalajskie królestwo, dolinę Mustangu. Kobiety, dzieci, mężczyźni, starcy… tysiące osób w karkołomnych warunkach, zimą podążają z całym dobytkiem za swoim mistrzem. Dalajlama XIV, uciekłszy z Tybetu uznanego przez Chiny podległą sobie prowincją, znalazł swe schronienie w Indiach. Wielu z idących za nim pielgrzymów ginie w drodze albo zaraz po przekroczeniu granicy z […]
Tam i z powrotem, czyli historia wina z Madery
Madera, górzysta, wulkaniczna wyspa, oddalona niewiele ponad 1000 km od portugalskiego wybrzeża i zaledwie 700 km od afrykańskiego lądu w Maroku (na wysokości Safi). Kiedy Portugalczycy w 1419 r. dobili do tej zielonej, niezamieszkałej wtedy przez nikogo ziemi, porastały ją liczne sosny i wawrzyny. Temu też nadali jej imię Madeira, co po portugalsku znaczy dosłownie […]
Jak się biją Kubańczycy, czyli krótka historia amatorskiego boksu
Na wyspie o byciu w reprezentacji marzy każdy z 20 tys. trenujących pięściarstwo mężczyzn poniżej 20. roku życia. Udaje się to nielicznym. Status społeczny medalowego boksera jest znacznie wyższy niż standardowego Kubańczyka – ma prawo do używanego samochodu, otrzymuje od państwa mieszkanie i dożywotnią pensję. Główną motywacją pięściarzy nie są jednak pieniądze. Wszyscy przeszli trudną szkołę, która wpoiła im nowe […]
Hawańskie życie – na progu i w sieci
Hawana. Przepełniona muzyką w rytmie clave, poszatkowana niszczejącą już porządnie architekturą Art Deco, upstrzona samochodami rodem ze starego holywoodzkiego filmu przygodowego… Hawana to jednak przede wszystkim ludzie: zgrupowani na placach, siedzący rzędem na progu mieszkania sąsiada. Kiedy palące za dnia słońce chowa się za horyzont, nikt nie siedzi już w ciasnym mieszkanku, wtedy wszyscy wyściubiaja nos […]
Wakacje w kształcie malinówki, czyli la Palma z maluchem
Na La Palmę, najbardziej wysuniętą na zachód kanaryjską wyspę, wybrałam się trochę przypadkiem. Kilka dni wcześniej wpadli do nas znajomi z całkiem świeżą pociechą na zwyczajną wtorkową kolację. Jak się okazało, było to ich pierwsze wspólne „wyjście” od wielu tygodni: wywijające miastem wichury uwięziły na długo biedną mamę i małego Isao w tycim paryskim mieszkaniu. […]
Wino i szafran, czyli smak życia birmańskich mnichów
Co rano ponad pół miliona buddyjskich mnichów wychodzi na ulice birmańskich miast, by zbierać jałmużnę. Boso, owinięci jedynie w rubinowe kaszaje i z misami żebraczymi pod pachą. Od kiedy wstąpili do klasztoru, oprócz żyletki, którą codziennie golą sobie głowy, to właśnie mnisia szata i misa stanowią cały ich dobytek. Każdy dorosły Birmańczyk był w zakonie […]
Vinales, czyli cygara, kawa i La Guayabita
Od rana było mi niedobrze. Głowa bolała tak, jakby jej zawartość nie mogła się już zmieścić w środku i usiłowała przecisnąć się na zewnątrz uszami. Stęchły zapach wilgoci w pozbawionym okien pokoiku wynajmowanej przez nas casy particulares dodatkowo przyprawiał o odruch wymiotny. Otworzyłam szeroko drzwi, żeby wpuścić odrobinę powietrza, ale to okazało się być jeszcze gorętsze […]