Dziś mija siedemdziesiąta siódma rocznica aktu, który jak się mówi, ratuje honor Francuzów. Podczas, kiedy my, Polacy stanęliśmy we wrześniu 39 r. do boju z faszystowskimi Niemcami i trwaliśmy w nim zaciekle mimo zniszczeń, strat w ludziach i nieuchronnej porażki, francuski premier, marszałek Philippe Pétain, nie zważając na wcześniejsze układy z Polską i przede wszystkim Wielką Brytania, porozumiał się z faszystowskimi władzami, poddając się Niemcom niemal bez walki. Uratował tym samym przedwojenną architekturę, tysiące żyć ludzkich – a stracił przede wszystkim honor.
Właśnie 18 lipca ostro zareagował na jego postawę marszałek de Gaulle, który za pośrednictwem angielskiego radia BBC zastosował apel o konieczności kontynuowania boju. Wzywał w nim do niezaprzestawania walk o niepodległość kraju, twierdząc, że Francja być może przegrała bitwę, ale zamierza zwyciężyć wojnę. Jako pierwszy przepowiedział jej mondializację i zapewniał o wsparciu Wielkiej Brytanii. Po kilku dniach jego wezwanie pojawiło się także w wersji papierowej, w formie plakatów z nagłówkiem „Do wszystkich Francuzów”.
We Francji po tym akcie generała skazano na karę śmierci, a on sam stworzył emigracyjny rząd, na którego czele sam stanął. Na kontynencie powstał silny ruch oporu, którego członkowie uprzykrzali życie wroga: organizowali pomoc jeńcom wojennym, szerzyli antyniemiecką propagandę, stosowali sabotaż i dywersję – a nawet przy wsparciu państw alianckich, realizowali akcje zbrojne. Już w 1943 r. francuska partyzantka liczyla kilkanaście tys. osób a masowego charakteru nabrała po rozpoczęciu inwazji alianckiej w 1944 r.
Z okazji rocznicy liczne stowarzyszenia fascynatów II wojną światową organizują rekonstrukcje obozów partyzanckich w całym kraju. W zeszłym roku, w paryskim parku im. Georges Brassens w XV dzielnicy, grupa Alsace 45 odtworzyła kampus na całe 3 dni. Rozbili wielkie namioty, w których spali, otworzyli kantynę z gorąca grochówką i szynką w puszkach, strzelnicę – a nawet polowy punkt medyczny. Żołnierzy odwiedzały panny ze „wsi”, które przynosiły wałówkę a potem grały z nimi w karty, flirtując i popijając białe wino. Zupełnie jak to miało miejsce za czasów résistance.
Wezwanie z 18 czerwca jest dla Francuzów symbolem ich wytrwałości i woli walki z wrogiem mimo sytuacji politycznej. To ono zapoczątkowało ruch zwany Wolną Francją. W 2006 r. dzień ten został na mocy dekretu uznany narodowym dniem upamiętniającym działanie wszystkich członków ruchu oporu a w 2005 r. UNESCO wpisało pisma dokumentujące legendarne wezwanie de Gaulle’a na listę międzynarodowego rejestru „Pamięci Świata”.